Izabella Melińska – wychowawczyni młodzieży i twórczyni teatru „Kacperek"
sobota, 30 listopada 2013 14:46

28 listopada 2013 pani Aleksandra Ostrowska-Jagoda przedstawiła sylwetkę Izabeli Melińskiej – wychowawczyni młodzieży i twórczyni teatru „Kacperek". 

Postać Izabelli Melińskiej (1911-1993) jest w kręgu jarosławskich pracowników kultury znana i ceniona. Oddziaływała na otoczenie niezwykłą osobowością , łączyła pasję życia z wysokim poziomem kultury. Była animatorem teatralnych grup amatorskich, założycielką teatru „Kacperek", wieloletnią wychowawczynią młodzieży. Od 1988r.była Honorowym Członkiem Stowarzyszenia Miłośników Jarosłąwia.

Wspomnienie jej osoby budzi do dziś uśmiech na twarzach wielu mieszkańców i otwiera zamknięte drzwi. Była jedną z wielu wybitnych osobowości kształtujących jarosławskie życie kulturalne, wyrastała ponad przeciętność i podnosiła na duchu swoje otoczenie. We wrześniu tego roku minęła 20 rocznica śmierci pani Melińskiej.

Izabella urodziła się w 1912 roku ,była prawnuczką powstańca z 1863r. jako jedynaczka wychowywana w zasobnej lwowskiej rodzinie inteligenckiej odebrała staranne wykształcenie. W domu rodzinnym chłonęła atmosferę dyskusji studenckich, które urządzali odwiedzający jej ojczyma, a swego wykładowcę studenci politechniki Lwowskiej. Poglądy, które wchłonęła były na wskroś demokratyczne, przyznawała się nawet, że socjalizowała. Walka z okupantem, opowiedzenie się, lub też nieopowiadanie się po żadnej ze stron konfliktu polsko- ukraińskiego, groziło śmiercią. Niedługo po napaści Hitlera na Związek Radziecki Izabella zostaje aresztowana przez gestapo za udział w polskim ruchu oporu. Na kilka długich lat została pozbawioną wszelkich praw więźniarką obozu pracy SS Wolfen Kreis Bieterfeld.

W obozowych warunkach zetknęła się z profesją lalkarską. Szyła nielegalnie przeróżne lalki, misie, kotki. Od Niemek pracujących w obozie za taką usługę dostała raz apteczkę z lekarstwami, które pomogły niejednemu więźniowi . Za naprawę pierwszej uszkodzonej lalki, marionetki, kukiełki typu Casperle otrzymała chleb otrzymała też z czasem zaszczytne miano „Kunstlerin",ponieważ nabrała dużej sprawności manualnej i naprawa lalek szła jej dobrze. Oczywiście szycie lalek legalne było tylko wtedy, gdy była to naprawa dla esesmana, najczęściej lalki były przemycane i ukrywane przed strażnikami. Dzięki uzyskiwanym za nielegalną robotę „honorariom" mogła złagodzić dotkliwy głód, jak mawiała „w najgorszym okresie pomogły mi ...lalki" Obóz został wyzwolony przez Amerykanów w roku 1945,jednak powrót do rodzinnego Lwowa nie wchodził w rachubę. W Wojewódzkim Domu Kultury w Katowicach tworzono właśnie teatr lalek "Czar". Zgłosiła się do niego i dostała pracę. Działania władz zwane zgrabnie „okresem błędów i wypaczeń" w poszukiwaniach wrogów partii, skutkowały otrzymaniem przez Izabellę Melińską tzw. „wilczego biletu" i jej wyjazdem z Katowic w poszukiwaniu pracy. Władze wysyłały ją do Rzeszowa. Wybrała Jarosław.

Tu właśnie ,w tętniącym życiem kulturalnym mieście, postanowiła odnaleźć miejsce do życia Izabella Melińska. Pierwsze wspomnienia związane z jej działalnością w Jarosławiu dotyczą roku 1951r. Pani Zofia Freudenberger wspomina: Była pełną wdzięku kobietą i był to cudowny człowiek. Spotkałam ją przy okazji moich występów w teatrze Bałuckiego, po maturze. Nam młodym maturzystkom pozwalała mówić do siebie po imieniu, co nam imponowało i niezwykle nas ujmowało. Miała wtedy trzydzieści dziewięć lat, zajmowała się organizowaniem teatru, zespołu teatru lalek. Utkwiła nam mocno w sercu jako piękna postać.

Przyjechała do Jarosławia z konieczności. Zamieszkała u bardzo dalekich krewnych W ciągu niecałych trzech miesięcy musiała ujawnić, przy okazaniu legitymacji związków zawodowych że jest aktorką teatru lalek. Została zaangażowana do pracy kulturalnej. W czasie wolnym, po godzinach pracy w Zakładach Mięsnych, organizuje teatr. Zaczyna poznawać środowisko kultury, wynajdować ludzi-zapaleńców sztuki, zaraża ich pomysłem założenia w Jarosławiu teatru lalkowego. Poznaje Dom Kultury w Jarosławiu: pełni role animatora, rozpoczyna zabiegi wokół zrealizowania marzenia, zachęca do współpracy wszystkich, którzy mogliby pomóc w wystawieniu sztuki teatralnej.  W 1952r powstaje zespół do którego należą: Stanisław Tobiasz nauczyciel rzeźby i kompozycji PLSP, Halina Drozdowicz -pracownik Domu Kultury, Janina Chmurowa, przyjaciółka. Pierwotnie, od roku 1952 do maja 1956 zespół liczył 10 osób Premiera pierwszego przedstawienia miała miejsce 6 stycznia 1953r. Na Trzech Króli reżyserka przygotowała premierę sztuki „Hanusia i gąska"( bajka M. Kownackiej „O Hani i lisie") Od imienia jednego z Trzech Króli, i jednocześnie imienia naprawianej w obozie, niemieckiej, do dziś w Niemczech popularnej lalki-marionetki Kasperle, powstała nazwa teatru .Ta nazwa, jak i oczywiście intensywna działalność artystyczna, przyniosły teatrowi popularność. Zespół wystawił sztuki: „O Kasi gęsiareczce" „Nowe szaty króla", „Lis przechera", „Jak wojtek oszukał diabła" „Wilk, koza i koźlęta czyli Koźla opera "J Grabowskiego, oraz „Sen nocy letniej" Szekspira. Dobrze wyrażał się o nim Wojewódzki Dom Kultury sprawujący opiekę merytoryczna nad amatorskim ruchem artystycznym w województwie rzeszowskim.  W 1955 roku w celu dokonania oceny poziomu przedstawień przyjechał z Warszawy Janusz Teodor Dybowski, dramatopisarz. specjalista do spraw teatru. Teatr oceniony został wysoko Był to krok do upaństwowienia teatru, które następuje w roku 1956 .W maju 1956 teatr dostaje stałą subwencje jako instytucja państwowa. Tym samym dostał się pod kuratelę Wojewódzkiej Rady Narodowej. Zespół nazwano „teatrem wojewódzkim" i otrzymał nowego dyrektora, rekomendowaną przez WRN Marię Siedmiograj polonistkę, urzędniczkę . Jak wspominają aktorzy Izabella Melińska nie żywiła dyrektorskich aspiracji, interesowało ją „robienie teatru", chciała być reżyserem, wychowywać młodzież . W przedstawieniu „Baśń o złej królowej, sierotce królewnie i krasnoludkach" w roku 1956 wzięło udział 17 osób, w tym: Maria Siedmiograj ,Izabella Melińska, Stanisław Tobiasz, Janina Chmurowa, Halina Drozdowicz, Józef Fejdasz, Barbara Werschner, Ryszard Moskwa, Jadwiga Kalinowska-Ferenc, Emilia Duda, Zofia Janicka, , Zbigniew Gołębiowski, Tadeusz Solarski, Michał Walaszek, Marian Klimczak, Edward Balicki, Bolesław Kondycki,. Ze względu na swój wysoki poziom, poleceniem władz teatr zostaje przeniesiony do Rzeszowa. Przeniesienie do Rzeszowa było początkiem profesjonalnego zawodu dla wielu młodych aktorów amatorów z Jarosławia. Jarosławska ekipa „Kacperka" zaczęła dojeżdżać do pracy do Rzeszowa. Wraz z aktorami również dotychczasowy reżyser, Izabella Melińska. W nowym miejscu Teatr zyskał nowe możliwości rozwoju, finanse, nowych współpracowników i mocodawców. Przeprowadzka sprawiła także i to, że z pracy w zespole zrezygnował szereg osób, które nie mogły sobie pozwolić na pozostawienie pracy i poukładanego życia w Jarosławiu. Teatr nie zapewniał mieszkań w Rzeszowie. W ciągu kilku miesięcy z teatrem pożegnali się: Stanisław Tobiasz, Halina Drozdowicz, Danuta Chmura, Ryszard Moskwa, Tadeusz Solarski, Barbara Werschner, Józef Fejdasz, Jadwiga Ferenc. Nowa dyrektor Maria Siedmiograjowa zatrudniła krakowskiego artystę jako scenografa , zaczęła też poszukiwać nowego reżysera. Chociaż po ukończeniu kursu reżyserów teatralnych w Jadwisinie Izabella Melińska miała uprawnienia do prowadzenia amatorskich zespołów teatralnych , w1960 roku, 4 lata po upaństwowieniu „Kacperka", założycielka, która tak wiele sił i pracy włożyła w zaistnienie tego teatru otrzymuje wymówienie. Władza i układy personalne to nie jest jej domena, traci angaż. Oprócz poczucia krzywdy, które musi budzić ten fakt, usunięcie z teatru stawia ją w bardzo trudnej sytuacji materialnej. Znów poszukuje pracy....

W 1972 roku ma lat 60, żyje samotnie. Przechodzi na emeryturę, żegna się z współpracownikami z Domu Kultury .

Pan Czesław Dziaduś wspomina „Była osobą niezwykle taktowną w swoich rozmowach ze mną , w wypowiedziach o ludziach. Dostosowywała się w rozmowach zainteresowań rozmówcy i ze mną na przykład rozmawiała o historii, o wykopaliskach na terenie wzgórza św. Mikołaja w których brała udział w latach 60-tych. Opowiadała mi o znalezionej tam złotej buławie hetmańskiej skradzionej przez inżyniera z Radymna i o dochodzeniu milicji w tej sprawie, (gdyż brała w nim udział) Ponoć policja w rewizji odnalazła po buławie jedynie resztki starego złota. Nagrywała o tej sprawie jakąś audycję do radia.

Kabaret , który prowadziła w klubie Ikar wystawił „Izoldę" . Jako dziecko zapamiętałam przedstawienie „Biwak z przyśpiewkami" - Amora grała w nim obecna kierownik osiedlowego klubu Ikar, Pani Wiesia Poczaj.

Jednak w latach 70 –tych Izabella Melińska zaczęła coraz mocniej odczuwać swój zły stan zdrowia, przeszła w końcu obóz i nigdy się nie oszczędzała. Pamiętam, że cierpiała na reumatyzm, mocno dokuczały jej ataki dusznicy bolesnej, nie mogła spać. Pod koniec lat 70-tych tak dokuczyły jej choroby, że nie miała sił jesienią skopać swojego maleńkiego kochanego ogródka .Nie chciała już też intensywnie angażować się w teatr. Nowy kierownik klubu osiedlowego „Dedal" pan Leszek Ciesielka starał się w 1975 roku namówić ją do wystawiania przedstawień w klubie, jednak bez sukcesu. Nadchodziła epoka ludzi wspieranych przez władze coraz bardziej skutecznie. Doskonale zdawała sobie z tego sprawę, że ma mniej sił a jej działania będą utrącane przez jak mawiała „złośliwość rzeczy żywych", działała więc prywatnie.

W parafii Maryi Królowej Polski reżyserowała jasełka – pastorałkę Schillera .W tym przedstawieniu brałam udział. Zapamiętałam jedynie magię świateł, cudne stroje, kolędy i piękną aktorkę o długich włosach odtwarzająca postać Matki Boskiej, była to pani Irena Rokoszyńska. Pani Iza - reżyserka postawiła mi głos i to tak dobrze, że, choć właściwie nigdy nie kontynuowałam ćwiczeń przepony, ani nie kształciłam się muzycznie,10 lat później w czasie gdy zdawałam egzamin wstępny do Zespołu Pieśni i Tańca politechniki Lubelskiej, zapytano mnie kto tak dobrze postawił mi głos. Nie sądziłam , że było to dla profesjonalistów zauważalne, że była aż tak dobrym fachowcem.

W roku 1982 ma 70 lat. Jest osobą religijną, ale światłą , nie fanatyczną. Ponieważ w tych latach bardzo mocno udzielałam się w ruchu oazowym ,poruszała ze mną również tematy związane z religią. Opowiadała o swoim nawróceniu w Klasztorze Ojców Dominikanów o ich ogromnej wiedzy i mądrości. Z tego co pamiętam to właśnie ona opowiedziała mi o kulcie Bożego Miłosierdzia i o dziennikach Faustyny Kowalskiej .Widząc moje młodzieńcze zapały opowiadała mi o własnej edukacji w szkole zakonnej, rozszerzała moje horyzonty. Prosiła mnie „Czytaj dużo i uważaj na ludzi jednej książki. Ci którzy wyznają tylko jedną są niebezpieczni" „Książka zawsze zostanie z tobą ,nawet gdy będziesz samotna ,gdy opuści cię przyjaciel ostatni".

Władza po ogłoszeniu stanu wojennego , widząc, że społeczeństwo wymyka jej się z rąk , ucieka w podwoje Kościoła ,mocno naciskała na udział uczniów szkolnych w świeckiej tradycji przeglądów poezji, występów i uroczystości świeckich, które mogła kontrolować. Na przeglądach tych ,na których władza promowała własnych idoli, po których nagradzała prowadzących młodzież prawomyślnych nauczycieli , prezentowano utwory poetyckie zgodne z linią partii. Nie znosili tych występów młodzi. A jednak zastraszona aresztowaniem uczniów Jarosławskiego Ogólniaka młodzież po swojemu usiłowała protestować .Pan Janusz Bukowy opowiedział mi o tym jak dzięki postawie Pani Izy Melińskiej zarówno poczucie godności ,jak wolność ,udało mu się w tej trudnej sytuacji zachować.: „Byłem uczniem Technikum Budowlanego i mając wystąpić na oficjalnym przeglądzie poezji patriotycznej w roku 1982 w Jarosławskim Klubie Garnizonowym, wobec władz wojskowych postanowiłem zaprotestować. Udałem się do Pani Melińskiej , u której występowałem w Klubie Osiedlowym, aby pomogła mi się przygotować .Pamiętałem jak zgodziła się mnie ,ucznia pijanego z wrażenia z powodu ogłoszenia stanu wojennego ,w czasie godziny policyjnej u siebie przez noc przechować. Wiedziałem, że zrozumie mnie i pomoże mi , będzie mi towarzyszyć. Chciałem jakoś wyrazić swój protest, ryzykować. Wybrałem wiersz Gałczyńskiego „Pieśń o fladze". Przygotowała mnie ,uspokajała i wskazała fragment którym ryzykuję nieprzychylność władzy. Namawiała bym może zrezygnował, lecz obiecała że w razie kłopotów da się aresztować ze mną. Doszło do prezentacji, Panią Melińska była na widowni. Powtórzyłem ów fragment przed publicznością specjalnie 3 razy. Dostałem ostatnie miejsce. Nie zamknięto mnie. O tym występie publiczność opowiadała z radością ."

Protesty ,w różnych formach były możliwe dzięki mądrej postawie nauczycieli, którzy rozumiejąc protest postanowili go ignorować wbrew zaleceniom władz , by ochronić przed konsekwencjami wszystkich tych, których można było przed traumą aresztowań uratować. Po bezowocnych staraniach o wypuszczenie z więzień aresztowanej młodzieży nauczyciele wiedzieli, że będą musieli wobec uczniów milczeć i rzeczywiście milczeli

Izabella Melińska wobec swych wychowanków nie milczała. Rozmówcą była inteligentnym, zaangażowanym i otwartym. Przeciwnikiem w dyskusji błyskotliwym i wymagającym uważnego doboru argumentów. Wysławiała się piękną polszczyzną . Potrafiła przytaczać niezwykłe historie lub snuć opowieści ilustrujące omawiany aktualnie problem, czerpiąc je ze swej rozległej wiedzy i niezwykłych doświadczeń życiowych. Miewała cięty język, lecz przy tym potrafiła sprawić, iż najgorętsza wymiana zdań była czystą przyjemnością, spotkaniem się osób nie zniżających się poniżej poziomu kultury, który pociąga i zachwyca. Jak pisał Norwid „piękno na to jest , by zachwycało do pracy. Praca, -by się zmartwychwstało".

 

Polecamy

krs

Naszą witrynę przegląda teraz 1 gość 
Odsłon : 554513