„Venimus, vidimus, Deus vicit"
niedziela, 06 października 2013 13:20

19 września Pani Barbara Sudzińska w 330 rocznicę bitwy pod Wiedniem. przedstawiła członkom Stowarzyszenia okoliczności i ocenę działań króla Jan III Sobieskiego. Wiadomość o zwycięstwie papież Innocenty XI" otrzymał zakończoną słowami, „Venimus, vidimus, Deus vicit".

Wiktoria wiedeńska odniesiona 12 września 1683 roku, należy do wyjątkowych w historii Polski i Europy, ponieważ stała się wówczas pierwszym i największym zwycięstwem nad potęgą otomańską. Nigdy dotąd nie zdarzyło się, aby olbrzymia armia sułtana (szacowana w przybliżeniu na 55 - 60 tysięcy ludzi) została doszczętnie rozgromiona.

Oddziały tureckie, stojące wzdłuż rzeki Dunaj, przekroczyły Budapeszt i zaczęły marsz na Wiedeń. Wtedy to spanikowany legat papieski przybył do Warszawy prosić Polskę o pilną pomoc. Ani Niemcy, ani Austriacy nie byli zdolni pokonać tureckich najeźdźców. Tylko król Jan III Sobieski odnosił nad nimi zwycięstwo i to nie raz - a trzy razy, m. in. pod Chocimiem w 1673 roku. Turcy zbliżyli się do Wiednia 13 lipca, okrążyli miasto i zaczęli oblężenie. Na wieść o tym król Jan, wzniósł serce do Nieba i modlił się: "Błogosławiona Dziewico Częstochowska, pozwól mi doświadczyć dwóch cudów: że ci, którzy trwają w Wiedniu wytrzymają oblężenie do września i że my zdążymy tam na czas, aby ich uwolnić.",

poczym udał się na Jasną Górę, aby się modlić przed wizerunkiem Czarnej Madonny. Po czterech dniach modlitw, przeor podał mu obraz Madonny zawieszony na złotym łańcuchu., który Król z wdzięcznością przyjął, wsunął na głowę i razem z około 26 tysiącami zbrojnego polskiego wojska rozpoczął wymarsz. Otoczony murem Wiedeń był oblężony pierścieniem Turków. Polski król otrzymał posiłki w liczbie około 51 tysięcy żołnierzy z Austrii i Niemiec. O 3.15 rankiem, 12 września 1683 roku, król Jan wstał, pomodlił się, wzniósł w górę obraz Matki Bożej Częstochowskiej i dał sygnał do ataku. Mówi się, że jego żołnierze, ścierając się z Turkami w zaciekłej walce, mieli na ustach okrzyk: Maryjo, pomóż!

Punktem kulminacyjnym, a zarazem przełomowym w toczącej się od rana bitwie, dowodzonej z Kahlenbergu przez Jana III Sobieskiego, był zmasowany atak polskiej husarii (królewskiej i hetmana Jabłonowskiego), przeprowadzony około szóstej po południu. W ciągu kilkunastu minut na stojących w dolinie Turków runęło ze wzgórza blisko 20 tysięcy jeźdźców, w tym 2500 husarzy. Ciężka jazda stopniowo nabierała rozpędu, potem poszła w cwał i jak huragan pędziła do boju. Za nią podążały chorągwie pancerne, lekka jazda oraz wojska sprzymierzone - Austriacy i Niemcy. Takiej szarży, dowodzonej osobiście przez Sobieskiego, dotąd nie widziano. Jej impet był tak gwałtowny, że janczarzy i artylerzyści tureccy zdołali oddać tylko jedną salwę. Miażdżące uderzenie husarii (odpowiednika dzisiejszych czołgów) spowodowało, że szeregi wroga po prostu przestały istnieć, co nie dziwi, skoro tylko dwudziestu polskich husarzy zachowało w ataku nieskruszone kopie.

Jan III Sobieski, oświadczył: Przybyłem, zobaczyłem, a Bóg zwyciężył. Dzień zwycięstwa upamiętniono ogłoszeniem 12 września dniem Wspomnienia Najświętszego Imienia Maryi.

Bitwa pod Wiedniem po wieki rozsławiła imię Jana III Sobieskiego i to daleko poza granicami Europy. W dalekim Iranie polski król otrzymał zaszczytny przydomek El Ghazi - Zwycięzca, a jego imię budziło jeszcze większą grozę wśród Turków, zwących go "Lwem Lechistanu". Zresztą jego talenty dowódcze zawsze budziły podziw, respekt i szacunek, także u potomnych, np. pruski generał Carl von Clausewitz, znany teoretyk wojskowości, zaliczył Jana III do najwybitniejszych wodzów wszechczasów.

W świadomości powszechnej Polaków wiktoria wiedeńska utrwaliła obraz Rzeczpospolitej jako przedmurza chrześcijaństwa - Antemurale christianitatis. Niewielu jednak wie, że tak naprawdę początków upowszechnienia terminu przedmurze chrześcijaństwa wobec Rzeczpospolitej należy poszukiwać już w początkach XIV w. W korespondencji między papieżem Janem XXII a Władysławem Łokietkiem pada to określenie w stosunku do księstwa halicko-włodzimierskiego, które Stolica Apostolska nazwała scutum (tarczą) przed najazdami tatarskimi na Polskę. W 1457 roku protonotariusz apostolski Jakub z Sienna w przemówieniu skierowanym do Papieża Kaliksta III twierdził, że "wściekłość Tatarów mogłaby wyrządzić niepowetowane szkody krajom chrześcijańskim, ale sławne królestwo Polaków stanowi jakby mur-murumque se pro fide Iesu Christi posuit". Ponownie określenie to zostanie odniesione przez Rzym w stosunku do Rzeczpospolitej w momencie wejścia na tron węgierski i czeski Władysława III Jagiellończyka. Wielki Elektor Brandenburgii pisał w 1655 roku do Sejmu Rzeszy bezpośrednio po najeździe Szwedów na Polskę: "(...) Korona Polska była zewnętrznym bastionem, który chronił Niemcy, a nawet całe chrześcijaństwo przed złymi i niebezpiecznymi zamiarami różnych barbarzyńskich ludów".

Jednak dopiero wiktoria wiedeńska wyryła w świadomości powszechnej Polaków ten chlubny termin - chlubny bo jest w nim zawarta rola oraz znaczenie, jakie nasze państwo odgrywało na przestrzeni dziejów w dziele obrony Kościoła Rzymskiego; z czasem termin ten określał nie tylko obronę przed islamem, ale i prawosławną Moskwą, czy państwami protestanckim. W tym kontekście po bitwie Chocimskiej papież Grzegorz XV mówił o Polakach, iż są "godnymi, aby cała społeczność chrześcijańska mianowała oswobodzicielami świata i pogromcami najsroższych nieprzyjaciół". W początkach XVII wieku najbliższy współpracownik króla Francji Henryka IV - Maximilien de Sully - w opracowanym przez siebie planie budowy jedności chrześcijańskiej Europy nazwał Polskę tejże Europy "boulevard et rempart" (przedmurzem i szańcem). W XVIII w. w chylącej się ku upadkowi Rzeczypospolitej pojęcie "przedmurze chrześcijaństwa" nie ma już szczególnego znaczenia. Zasadniczo Rzeczypospolita po traktacie karłowickim w 1699 z Turcją nie miała żadnych większych konfliktów politycznych, a państwo muzułmańskie, jako jedne z nielicznych w XVIII wieku podczas ceremonii dyplomatycznych używało sformułowania: "poseł Lechistanu nie przybył".

Tego, że jesteśmy w Europie przedmurzem, chroniącym wartości, na których opiera się kultura europejska, przyszło Rzeczpospolitej udowodnić w roku 1920, kiedy w bitwie warszawskiej powstrzymała napływ obcych kulturowo i ideowo hord barbarzyńców ze wschodu. Warto pamiętać także, że napis na łuku triumfalnym, wzniesionym w 1573 roku w Paryżu dla upamiętnienia elekcji Henryka Walezego na tron polski, głosił: "Poloniae totus Europae adversus barbarorum nationum... firmissimo propugnaculo" (Polsce najsilniejszej fortecy całej Europy przeciwko ludom barbarzyńskim).

Źródło: POLSKA PARAFIA RZYMSKO - KATOLICKA W LEEDS PW. MATKI BOSKIEJ CZĘSTOCHOWSKIEJ I ŚW. STANISŁAWA KOSTKI

 

Polecamy

krs

Naszą witrynę przegląda teraz 3 gości 
Odsłon : 554856