Anna Gajda - wiersze
środa, 17 sierpnia 2016 15:17

 

anna gajda

Anna Gajda jest jarosławianką, z wykształcenia nauczycielką, obecnie na emeryturze. Literaturą pasjonuje się od wielu lat. Pisze wiersze i opowiadania dla dorosłych i dla dzieci. Brała udział, i bierze nadal, w wielu konkursach literackich regionalnych, ogólnopolskich oraz międzynarodowych, otrzymując nagrody i wyróżnienia. Debiutowała w latach 80-tych na antenie Radio Rzeszów, następnie w Kurierze Jarosławskim. Jej twórczość publikowano na łamach prasy, jak również w almanachach pokonkursowych. W Radio i TV Rzeszów emitowane były reportaże oparte o tematykę jej wierszy. W swoim dorobku autorka posiada wiele zbiorków wydanych przez oficyny literackie, jak też przez nią samą.

 W 2005 r. została uhonorowana Złotą Odznaką „Za zasługi dla Jarosławia”, zaś w 2007 r. „Medalem Komisji Edukacji Narodowej”.

 

 

 

Wybór wierszy

Moje wiersze   /1993 r./

 

„Moje wiersze”

Moje wiersze są proste jak śmiech i łzy,

Jak powiew wiosny i złoto jesieni,

Czasem są szare jak nasze sny,

Smutne, gdy życie na gorsze się zmieni

Moje wiersze są proste jak słowa

Jak wiatr, co składa z liści wachlarze,

Jasne, jak letnia noc księżycowa,

Jak zapach kwiatów skłaniają do marzeń.

Dobro i zło jest w nich pokazane.

A mając przy tym intencje najszczersze

Wierzę, że będą dobrze zrozumiane.

Dlatego tak prosto piszę moje wiersze.

 

 

„Bohaterom z pod Monte Cassino”

Biały klasztor, hen, na szczycie wzgórza,

Zbocza porosłe gąszczem zieleni,

Wielki, biały krzyż u podnóża,

Maków czerwienią w słońcu się mieni.

Rząd białych krzyży – cmentarz Polaków

Tych, którzy o to wzgórze walczyli

Nie szczędząc swej krwi, jak płatki maków

Ginąc, Monte Cassino zdobyli.

Ta biel i czerwień – symbole odwagi

Żołnierzy polskich. Tu leżą ich ciała.

Uczcijmy pamięć chwilą powagi.

Niech będzie wieczna bohaterom chwała!

 

 

„Przy kapliczce”

Na rozstajach polnych dróg,

Gdzieś między łanami,

Przysiadł zadumany Bóg,

Nasz Pan nad Panami.

Frasobliwa swoją twarz

Ujął w obie dłonie.

Czeka, czy Mu serce dasz,

Czy Mu się pokłonisz.

Przy kapliczce pacierz zmów

Z wdzięczności dla Pana,

Za dar życia dziękuj Mu,

Klęknij na kolana.

Spójrz wokoło. Wszystko to

On stworzył dla ciebie:

Kwiaty, zboża, trawy źdźbło,

I słońce na niebie.

 

 

Magia wyobraźni   /1994 r./

 

„Przyszła do mnie”

Przyszła do mnie nadzieja niewielka,

Od dawna bardzo wyczekiwana,

Bezbarwna, mała jak łez kropelka,

Często przez ludzi nie doceniania.

Przyniosła z sobą garść optymizmu,

Szczyptę radości, okruchy wspomnień,

Wszystko przykryła warstwą liryzmu,

Więc miała plecak ciężki ogromnie.

Chciała zamieszkać w moim pokoju.

Dla mnie to zaszczyt. Wierzę niezbicie,

Że pozostanie w dobrym nastroju,

Ja zaś z nadzieją na lepsze życie.

 

 

„Dla zabicia czasu”

Kiedy mam problem maleńki,

W najcichszym kącie siadam,

Wiersze i śmieszne piosenki

                                 Układam.

Choć staram się być wesoła

Czasem mi nie wychodzi.

I nic mnie wzruszyć nie zdoła.

                               Nie szkodzi.

Gdy siedzę taki w samotności

Chcę wpoić w swoją duszę

Ziarenko cierpliwości.

                               To muszę.

Wtedy nikogo nie widzę

Wokoło nic nie słyszę,

Wcale się tego nie wstydzę,

                               Że piszę.

 

 

Pokruszone szczęście   /2006 r./

 

„Z Księgi Wspomnień”

dom zapatrzony w dzieciństwo

kręte schody skrzypią przyjaźnie

w każdym oknie płatki pelargonii

od wschodu do zachodu słońca

z tarasu na piętrze

kwitnące drzewa bielą się i różowią

a mama w pasiastym fartuchu

wysiewa nasturcję do skrzynek

na leżaku wiatr przewraca kartki

porzuconej bajki

w przód i w tył

przesuwają się ilustracje

z mojej księgi wspomnień

 

 

„Naszyjnik z koralików lat”

Oparta

o piramidę białych wspomnień

siedzi staruszka.

Naszyjnik z koralików lat

dawno już rozerwany

rozsypały się paciorki

w różne strony

a ona ani myśli

pozbierać je wszystkie.

Wyblakły wzrok

zwróciła ku słońcu,

spogląda w Niebo

jakby chciała

przeniknąć ziemską atmosferę

i przez dziurkę od klucza

podglądać tańczące Anioły…

Czeka, wciąż czeka,

aż Pan kiwnie na nią

                                palcem…

 

 

/ … /

senna uliczka

biała kora brzozy

połyskuje zachodem

pośród gałęzi

rozkrzyczany tłum wróbli

dyskutuje

o okruchach chleba

i własnych gniazdach

z pisklętami

podobnie jak ludzie

głośniej ciszej

wyrzucają dźwięki

bronią swej prywatności

bez darcia pierza

i dzioboczynów

/ … /


jak dobrze gonić lato

dziecięcym wspomnieniem

na ekranie ciszy

liczyć plamy słońca

i w mgły nadrzeczne

owijać marzenia

jak dobrze stanąć

pod kopułą tęczy

chwytać srebrne krople

w słomkowy kapelusz

w pamiętniku zasuszyć

pokruszone szczęście

                                                                                                                                                     5

/ - /                                                                                                                                                                        

 

kocham swój dom

uczuciem szalonej gospodyni

kiedy w okna

zagląda słońce

a gwiazdy

wpadają kominem

i układają się do snu

na dłoni

jak na miękkiej poduszce

moja miłość

trwa od świtu do świtu

tu i teraz

zaklęta

w bulgocącym barszczu

i w sercu z piernika

z zakalcem

 

 

Slajdy Zagubionych Godzin   /2006 r./

 

/ - /

 

wymyśliłam cię

o wschodzie słońca

o poranku

w pełnym blasku zorzy

w kropelkach rosy na trawie

błyszczałeś jasno

jak diament

świergotem zbudzonych ptaków

powtarzałeś słowa miłości

a wiatr unosił je

daleko nad łąkami

echo w lesie mówiło

twoim głosem

by wreszcie zamilknąć

w moim sercu

 

 

„Jesienna miłość”

 

Październikowe słońce

Zachodu promieniami,

Swym płomieniem gasnącym

Łączy przyrodę z nami.

Zdążając ku jesieni

Idę po sennych ścieżkach,

Wśród liści pełnych cieni.

6

Tam moje szczęście mieszka.

Jesienne szczęście mgliste

Ukryte w złotych kasztanach.

To szczęście piękne, czyste,

A ja - znów zakochana.

Jak kiedyś jesień złotą

Kocham. Jesienne kwiaty

Napawają tęsknotą.

Dziś także jak przed laty.

 

 

„Kolorowy wierszyk”

 

Bukiecik polnych kwiatów

Kiedyś mi darowałeś.

Z maków, rumianków, bławatków

Swą miłość układałeś.

Maki – krople miłości,

Bławatny – to błękit nieba,

Rumiany – biel niewinności.

Czy więcej czegoś trzeba?

O szczęściu zboża szumiały,

Z nami nadzieje były,

Lecz z wiatrem się rozwiały,

Po latach znów powróciły.

Dziś kolorowe kwiaty

Sama układam w bukiety,

Jak kiedyś ty, przed laty.

To jednak sny – niestety…

 

 

„Album rzeczywistości”

 

w kuferku wspomnień odnalazłam

przewiązany czerwoną wstążką

wyblakłą od zapomnienia

pęk miłosnych słów:

kocham cię

na zawsze

jak nigdy

trochę pożółkły

odbarwił je czas

zasuszone fiołki

bratki stokrotki

które kiedyś łączyła z nami

nić przyjaźni

kruche jak ona sama

tworzą

album minionej rzeczywistości.

 

7

/ - /

 

wtulona w ciszę

jesiennego zmierzchu

przeglądam slajdy

zagubionych godzin

klatka po klatce

nostalgia wyłania

luki z pamięci

szare obrazki

w objęciach przeszłości

pękają

jak bańki mydlane

gorycz i ból przemijania

giną w soku malinowym

 

 

Cztery minuty   /2009 r./

 

są w życiu takie chwile

kiedy myśli się

kocha czuje jak dziecko

gdzie kąty uprzątnięte ze smutków

a odkurzone gałgankowe lalki

kauczukowymi główkami

kiwają na tak tak nie nie

w takt wahadła ściennego zegara

są w życiu takie chwile

kiedy chciałoby się pobiec

do mamy na skargę

poczuć dobroć jej ramion

uciec od dziś nie czekając jutra

a nocą w ogrodzie posłuchać

o czym szepcą cienie

martwych drzew

które ustąpiły miejsca

czteropiętrowym blokom

są takie chwile i miejsca

gdzie starość po omacku

szuka pocieszenia

 

 

jesień

zmienia małe problemy

w wielkie wydarzenia

kiedy w powietrzu

unosi się zapach

szarlotki i cynamonu

a spod słonecznych promieni

wypełzają szare smutki

tylko poezja smaku

placja ze sliwkami

mocno upudrowanego

nie narzeka na brak apetytu

 

„Prośba do…”

 

Aniele – wierny druhu

jesteś ze mną zawsze tu i tam

strzeżesz od tego i owego

prowadzisz tylko Tobie znaną drogą

bez objazdów

kiedy upadam /przecież to takie ludzkie/

wymierzasz mi siarczystego klapsa

stawiając za obszywkę do pionu

wiesz

nie mam Ci tego za złe

choć nieraz chciałabym mieć

głowę na sprężynce i obracać nią

na wszystkie strony

ale Ty i tak zastosujesz

hamulec bezpieczeństwa

dla ukrócenia moich zamiarów

strzeż mnie proszę nadal

aby durne myśli nie gmatwały ścieżki

po której od początku do końca

człapiemy w duecie

 

 

w prostokącie nieba   /2011 r./

 

„Powrót do wspomnień”

 

gdziekolwiek spojrzę

świat coraz piękniejszy,

jesiennym pędzlem

barwnie malowany

i jakby bielszy

obłok nad głowami

z babiego lata tkany

skrzy się w słońcu…

tam kasztan uśmiech

śle do zakochanych

a złote liście

pod stopy padają…

znów park jesienią

jak zaczarowany,

znów nasze serca

do wspomnień wracają

 

 

„kiedy jesień…”

 

kiedy jesień na drzewa

nakłada kolory

słońce i deszcz przemiennie

obserwują prace

radość duszę ogarnia

ze smutkiem się miesza

czas do celu dobija

coś zyskuję, coś tracę

wtedy się myśl przypadkiem

po głowie kołacze:

Boże dzięki, że widzę

i że sercem czuję…

 

 

„Zimowy poranek”

 

Oddycham ciszą

zimowego poranka

dzwoniącą

iskrami diamentów

na chustach

lepkiej mgły

frędzlami gałęzi

w przestrzeni

łowię każdy szelest

padających płatków śniegu

w ostrym powietrzu

chłonę białą ciszę

zimowego poranka

uśmiechnięte słońce

odbija echem

od lodowych sopli

słyszę ciszę

słyszę mroźną ciszę

płynącą

z krainy

Królowej Śniegu

 

„Już siwy mróz”

 

już siwy mróz

rozpostarł skrzydła

anielską bielą

okrył ziemię

i mroźnie gwiazdki

wszędzie pozawieszał

dzwonią dzwoneczki

zamarzniętych kropel

jak paciorki różańca

odmawia wiatr

modlitwy

zimowe pieśni

śpiewa chór wróbli

szukających jadła

a rozkwitłe

białym kwieciem szronu

układają bajeczne bukiety

to tylko zina

zima w całej krasie

w całej okazałości

mroźna zima

/ - /

 

sypnęło słońce

uśmiechem złotym

i niecierpliwie

wiosny wygląda

tam gdzie spod śniegu

biały przebiśnieg

nieśmiały wiotki

ciekawy świata

tam gdzie nad rzeką

bazie kotkami

dla wiosny tworzą

pierwsze bukiety

i z wiatrem w chmurach

biją pokłony

dla ciepłej wiosny

tej wymarzonej…

 

 

„Obraz deszczowy”

 

ornament

zawieszony w ramach

niebo-ziemia

przetyka srebrne nici

złotym blaskiem słońca

 wplata

w warkocze deszczu

siedmiobarwną

wstęgę teczy

dorzuca małe błyszczące

koraliki kropel

naszywa kwiaty obłoków

zakwitłe

w wielkich kałużach

i podpisuje się

zielenią soczystej trawy

 

„Na drodze do chleba”

 

wśród złotych łanów

żar słońca

rozwieszają głosy skowronków

dojrzałe zboża

chylą się

ku Matce-Ziemi

w powitalnym geście

całują jej czarne

dłonie

upalną nutą

przywołują skowronki

żniwiarzy

a słońce roztańczone

pieści ich oczy uśmiechem

na prostej drodze

do chleba

 

 

„Żywe obrazy lata”

 

w jasnym prostokącie nieba

mieści się zachwyt zielonych łąk,

spowitych w promienie słońca

tam bezszelestne motyle

trzepocą wachlarzami skrzydeł,

rozpędzając szarą senność

zwiewne, pozłacane pszczoły

wciąż tańczą walca nad kobiercem

utkanym ze świeżych kwiatów

tańczą, wirują, kłębią się

a ludzkie oko rejestruje

te żywe obrazy lata…

 

 

Zapach czasu   /2013 r./

 

„Zamykam w sobie”

zamykam w sobie

poetycką chwilę

płatka śniegu

zamiast

Gwiazdy Betlejemskiej

na szczycie choinki

z szelestem

skrzydeł Aniołów

w ubogiej stajence

na świat przyszło

Boże Narodzenie

bliskie i ciepłe

jak dom pełen miłości

ożyły cienie

i nawet pusty talerz

nie skrapiają łzy

zamykam w sobie

poetycką chwilę

Dobrej Nowiny

 

 

„Próbowałam”



próbowałam zatrzymać czas

zaprosiłam go

nad rzekę

przybiegł

przystanął na chwilę

w fotografii

potem pomalował ją

na kolor sepii

przepłyną kraulem

na drugi brzeg

zagrał mi na nosie

i popędził przed siebie

wtedy zrozumiałam

czas nie chce zostać

moim przyjacielem

 

 „Pocztówka z wakacji”

biała plaża w plamach słońca

od wydmy do wydmy

morskie fale cyklicznie wyrzucają

z wnętrza resztki cywilizacji

i układają je obok pozostałych

po niedawnym sztormie

w starannie dobranej kolekcji

odpadków czasami trafia się

jeszcze prawdziwa muszelka

albo kamyk wygładzony wodą

częściej zaś worek foliowy

lub plastikowa butelka

w której próżno szukać

listu rozbitka

wracam do grajdołka

ze słoną kropelką na policzku

 

 

„Zaczarowane miasto”



zaczarowane miasto

młodzieńczych marzeń

kwitnących sadów

i turkotu furmanek

po bruku…

w zielonym parku

fiołki pachniały

beztroską

a cienie historii

snuły się

zaułkami Rynku

budząc wyobraźnię

dziś

pod powiekami

fotografie przeszłości

przywołują pamięć

magiczną różdżką

kreśląc obraz

tamtego Jarosławia

 

 

 Jarosławskie wspomnienie     /2016 r./

 

„Szufladowe skarby”

Z dzieciństwa pamiętam nasze mieszkanie.

W pokoju wielki kredens, przepaściste szuflady

pełne tajemnic, ciężkie niesłychanie.

Otworzyć sama nie mogłam, nie dawałam rady.

Na dnie, i w zakamarkach, były same skarby:

koraliki, broszki, guziczki w pudełkach,

w jednym dobrze ukryte plakatowe farby,

nie mówiąc o cudownych, kolorowych szkiełkach.

Dziś już nie to mieszkanie, nie ma też kredensu.

Moje beztroskie lata dawno się rozwiały.

Szkoda – to co kochałam, teraz jest bez sensu.

Lecz gdzieś na dnie szuflady wspomnienia zostały.

„Zaplątały się”

Zaplątały się

gałęzie drzewa życia,

powiązał je wiatr historii

wiejący między

niebem a ziemią

na przestrzeni lat,

od korzeni

aż po wierzchołek

pokręciły je

chęci i niechęci,

radości i smutki

marzenia

niedościgłe myśli

w chmurach błądzące…

Tylko życie moje

zna ich ażur

wśród przeciekającego

                                 czasu.

/ … /

na mapie świata

maleńki punkt

z Ratuszem i Muzeum

w zasięgu ręki

miasto moje…

 

JAsna wstęga Sanu

   wtulona w nadbrzeżne wierzby

   leniwie mierzy czas

             tu

   stare łączy się

   z nowym

   bez zbędnych pomostów

ROsną bokowiska

   ludzie żyją

   każdy swoim życiem

   w trosce o chleb powszedni…

SłAWię to miasto

   od półwiecza moje…

 

 

„ O moim mieście”



o moim mieście śpiewają ptaki

kiedy o brzasku ze snu się budzą

na starych dachach roje gołębi

nucą po cichu pieśń o miłości

zielone drzewa w przyjaznym geście

z wiatrem pospołu schylają czoła

mury kamienic na starym Rynku

dźwiękiem zegara cześć mu oddają

płynie do Wisły piękna historia

miasta nad Sanem – mojego miasta…

 

Polecamy

krs

Naszą witrynę przegląda teraz 11 gości 
Odsłon : 576020